Mediugorje – „Nikt z nas nie znalazł się tutaj przypadkiem …” (8 lipca 2019)

Gorące, palące słońcem wzgórza mediugorskie, barwne i wielokulturowe miasteczko Mostar, zapierające dech w piersiach wodospady Kravicia, chorwacki Split ze swoim uroczym klimatem nadmorskiego miasteczka i promenada wysadzana palmami w Trogirze to najważniejsze „punkty – klucze”, które odwiedzili uczestnicy czterodniowej wycieczki organizowanej przez Stowarzyszenie „Koniczynka” z Władysławowa.
Swoją śródziemnomorską przygodę rozpoczęliśmy 29 czerwca na lotnisku w Katowicach, skąd wylecieliśmy do Splitu, a stamtąd już autokarem udaliśmy się do magicznego miejsca ukrytego wśród gorących i kamienistych wzgórz Bośni i Hercegowiny – do Mediugorje. Po długiej i gorącej podróży przyjęli nas właściciele pensjonatu Villa CRNJAC, gdzie poczuliśmy słowiańską duszę naszych gospodarzy, którzy z otwartymi ramionami powitali nas serdecznie.
Poranek kolejnego dnia rozpoczęliśmy od wędrówki na Wzgórze Objawień, gdzie począwszy od 1981 roku miały miejsca objawienia maryjne sześciorgu dzieciom z okolicy Medjugorie. Pokonując kolejne etapy górskiej wędrówki wraz z naszą przewodniczką Agnieszką Soldo uczestniczyliśmy w modlitwie różańcowej. Na Wzgórzu Objawień zobaczyliśmy nie tylko piękny widok na okolicę, ale przede wszystkim rzesze pątników, którzy dotarli tam z modlitwą, która wypowiadana w wielu językach świata niesie podziękowania, prośby i błagania do stóp Matki
Bożej. Dla wielu z nas, jeśli nie dla wszystkich, było to nowe, wspaniałe i jakże magiczne doświadczenie, modlić się w miejscu tak znamiennym dla chrześcijańskich katolików. Potem uczestniczyliśmy w nabożeństwie odprawianym tuż przy sanktuarium w Mediugorje wraz z tysiącami Polaków, którzy przybyli do stóp wzgórz mediugorskich z całej Polski. Przeciwwagą do duchowych przeżyć jakimi mogliśmy się dzielić tuż o poranku była popołudniowa wycieczka do Mostaru. To urokliwe miasteczko, którego nazwa pochodzi od słowa mostari, czyli strażnicy mostu, urzekło nas swoją wielokulturowością i różnorodnością. Położone między górami, w szerokiej dolinie rzeki Naretva, zachwyca pięknymi uliczkami, których kamienie brukowanych uliczek parzą i pieszczą jednocześnie stopy, szepcząc historie rodem ze starych osmańskich baśni. Niesamowity klimat zmusza do zadumy, przecież jeszcze 20 lat temu
Mostar był miejscem zaciętych walk, gdzie ginęli ludzie w wojnie domowej, a dziś już tylko nieliczne ślady kul przypominają o tym okrutnym, wojennym epizodzie w historii Mostaru. Słynny Most Turecki, po którym stąpali wielcy władcy tego świata na przestrzeni wieków, kościół Franciszkański, meczet Mehmed – Paszy i bazar w stylu orientalnym – to najważniejsze punkty naszej wędrówki po Mostarze. W drodze powrotnej z Mostaru czekała na nas niespodzianka! Zatrzymaliśmy się pod 200 metrowym klifem, gdzie zaraz obok szmaragdowo – zielonych wód
rzeki Buna został zbudowany urokliwy klasztor. Blagaj Tekija, bo o nim mowa, to muzułamańsko – derwiszowy klasztor zbudowany między rokiem 1446 a 1520, kiedy kraj był pod wpływem tureckim. Mieszanka stylów, od orientalnego, po architekturę występującą tylko w Bośni, ale przed wszystkim piękne otoczenie tegoż klasztoru, niesamowite formacje skalne, kompleksy jaskiń wywarło na nas ogromne wrażenie.
Kolejny dzień naszej podróży rozpoczęliśmy wędrówką na wzgórze Krizevac – wzgórze Krzyża w Mediugorje, gdzie uczestniczyliśmy w nabożeństwie Drogi Krzyżowej. Po tak wyczerpującym poranku przyszedł czas na wspaniały i ożywczy relaks przy wodospadach Kravicia. Mówi się, że  wodospady to najlepiej skrywany sekret Bośni i Hercegowiny, znajdujący się gdzieś na odludziu, ukryty głęboko w lesie. Tak chyba wygląda raj … Wodospady są bowiem położone w dolinie rzeki, otoczone drzewami figowymi oraz topolami. Woda spada z ponad 30 metrów w dół, zaś sam wodospad ma około 120 metrów szerokości o kształcie półokręgu. Szmaragdowa woda, lodowato
zimna nie odstraszyła też śmiałków z naszej wycieczki, którzy zapragnęli się wykąpać, a pozostali uczestnicy smakowali szum wody i grające wokół cykady, siedząc w cieniu spalonych słońcem drzew.
Po powrocie do Mediugorje uczestniczyliśmy w nabożeństwie ekumenicznym w sanktuarium mediugorskiem wraz z tysiącami pielgrzymów z całego świata. Spacerując alejkami wokół sanktuarium smakowaliśmy radość z bycia w tak magicznym miejscu, które zostawia ślad w duszy, głowie i umyśle każdego, kto je odwiedził. Wczesnym rankiem, tuż przed wyjazdem do domu, mieliśmy jeszcze okazję uczestniczyć w modlitwie różańcowej u stóp Wzgórza Objawień, w obecności widzącej Mirjany Dragicevic – Soldo.
Ostatni dzień naszej zagranicznej wędrówki, choć w dużej mierze był drogą powrotną do domowych pieleszy, to i tym razem znalazł się czas na podziwianie pięknych widoków i miejsc, których nie brak w Chorwacji. W drodze na lotnisko wygospodarowaliśmy czas na niemalże ekspresowe zwiedzanie Splitu i Trogiru. To dalmackie miasto o 1700 letniej tradycji, choć oglądane jedynie i aż, z perspektywy słynnego Pałacu Dioklecjana, urzekło nas wszystkich swoim
klimatem, czarem i powabem śródziemnomorskiego kurortu. Z kolei Trogir wraz ze swoją Starówką i wąskimi uliczkami przyniósł nam wszystkim takie skojarzenia jakoby wszyscy przenieśli się do włoskiej Wenecji, równie wyjątkowej i czarującej turystów.
Wiele wspaniałych i magicznych chwil, wiele wzruszeń i zachwytów, to wszystko w nas pozostanie na długo i pozwoli nam dobrze wspominać ten wyjazd. Zwiedzanie, smakowanie, poznawanie i zachwycanie się tym, co nieznane ubogaca nas na zawsze, bo „podróże to jedyna rzecz, na którą wydajemy pieniądze, a stajemy się bogatsi”.
Autor M.B.

Stowarzyszenie Koniczynka Władysławów